„Sztuka to linia wokół
Twoich myśli”

Gustav Klimt

          Nazywam się Anna Kotarska i mieszkam w Rudzie Śląskiej. Moje prace można było oglądać w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu, galeriach Atelier w Chorzowie, Ars Catholica w Katowicach…jednak najczęściej znajdują swoje miejsce w prywatnych kolekcjach.

          Tworzenie to moja pasja, ale nie jest codzienną rutyną. To wewnętrzna potrzeba, która pojawia się wtedy, gdy czuję, że muszę coś wyrazić. Sztuki plastyczne od zawsze były dla mnie językiem emocji i refleksji – cichym sposobem na opowiadanie tego, czego nie umiem ubrać w słowa.

          Zamiłowanie do tworzenia ma rodzinne korzenie. Pamiętam dziadka, który rysował ołówkiem lub tuszem w szkicowniku, skupiając się – podobnie jak ja – na sztuce figuratywnej. Ludzie stanowią główny temat moich prac. Nawet w martwej naturze, jak na przykład w kompozycjach z kamieniami, staram się tchnąć życie poprzez subtelne elementy antropomorficzne – twarze, spojrzenia, emocje.

          Na początku swojej drogi artystycznej używałam głównie suchej pasteli, z czasem jednak bardziej zaczęło mnie fascynować malarstwo olejne. W 2008 roku, sprzedałam swój pierwszy obraz wykonany w tej technice. To był ważny moment – świadomość, że ktoś dostrzegł i docenił mój świat wewnętrzny, była dla mnie ogromną nagrodą.

          Kiedy stoję przed pustym płótnem za każdym razem ogarnia mnie ekscytacja i nadzieja na stworzenie czegoś nowego. Podziwiam innych artystów, na przykład Jeremiego Manna – jego odważną, pełna ekspresji technikę. Moje malarstwo jest bardziej powściągliwe, stonowane – nie operuję szerokimi, gwałtownymi pociągnięciami pędzla. To odzwierciedlenie cech charakteru: skupienia, cierpliwości i potrzeby kontroli nad formą. Moje prace balansują na granicy jawy i snu. Wiele najnowszych obrazów powstało z udziałem najbliższych – męża i córki, którzy są nieustanną inspiracją.

          W ostatnim czasie bardziej skłaniam się ku malarstwu akrylowemu. Proces twórczy często zaczyna się od długich przemyśleń. Czasem pomysł pojawia się nagle, innym razem dojrzewa powoli. Najczęściej precyzyjnie planuję kompozycję, finalnie wprowadzając drobne korekty oraz pozwalam sobie na eksperymenty z kolorem. Mimo to, nigdy nie jestem w pełni zadowolona z efektu końcowego – odnoszę wrażenie, że można było zrobić coś jeszcze lepiej. Zdarza się jednak, że praca, która zapowiadała się niepozornie, pozytywnie mnie zaskakuje. Czasem powstaje jakby sama z siebie, innym razem to intensywna, emocjonalna walka. Dopiero po pewnym czasie dostrzegam, co naprawdę próbowałam powiedzieć – co kryło się w zakamarkach podświadomości.

          Tworzę w ciszy lub przy dźwiękach muzyki – wszystko zależy od nastroju. Internet stał się dla mnie miejscem cichego kontaktu z odbiorcą. Nie lubię być w centrum uwagi – wolę, kiedy moje obrazy żyją własnym życiem i opowiadają historie bez mojej obecności, kiedy to one są bohaterami i pozostają w pamięci.